
Autor: Adele Tariel
Wydawnictwo: Kinderkulka
Liczba stron: 32
Wiek: 4+
Moja Ocena: 4/5
„1000 krów” to pozycja, która pachnie dobrym świeżym mlekiem, trawą pastwiskową i emanuje wielką miłością do zwierząt.
Był sobie kiedyś rolnik, który spędzał szczęśliwie czas ze swoimi trzema krowami. Każdej z nich nadał imiona: Mundka, Kraśka i Ciągutka. We wsi Gospodarz wymieniał ich mleko na chleb, kiełbasę oraz dynię i często zapraszał przyjaciół na wspólne biesiadowanie.

Pewnego dnia na polu pojawia się mężczyzna w garniturze pod krawatem. Rolnik częstuje szklanką mleka, a ten zachwyca się jego świeżym smakiem. Nieznajomy zaproponował pomysł o większej ilości krów i już po upływie tygodnia, trzy kolejne krowy znalazły się w gospodarstwie.

Nie mijają dni, a Mężczyzna wraca i namawia Gospodarza na zwiększenie produkcji. Z początku właściciel nadawał krowom imiona, ale później możliwe były już tylko numery, które zapisywał na ich grzbietach. Ilość krów dobiła do 1000. Żadna z nich nie biegała po łące, zajadając się trawką, lecz mieszkała w budynku wyposażonym dojarkę, windę i mlekociąg, który prowadzony był od gospodarstwa do samego miasta.


Kiedy Gospodarz dostrzega zniknięcie jego trzech swoich ulubienic, wyrusza na poszukiwania. Szybko odnajduje Mundkę, Kraśkę oraz Ciągutkę, a także poczucie tego, co w życiu ważne. Nie pieniądze, ale szczęście i radość z normalnego życia. Rolnik wypuścił pozostałe krowy na wolność, a sam powraca do gospodarstwa w towarzystwie swoich ulubienic.

„1000 krów” to książka, która porusza temat konsumpcjonizmu, szacunku do natury i ochrony zwierząt. Jest to historia o ekologii i o tym, co powinniśmy robić, by te mądre, hodowlane stworzenia nie czuły się jak roboty, by zaspokoić nasze kubki smakowe. Polecam.
