
Autor: Ducos Max
Wydawnictwo: Polarny Lis
Liczba stron: 66
Wiek: 6+
Moja Ocena: 5/5
„Chłopiec z wyspy” to niezwykła historia, która sprawi, że wyobraźnia dzieci zadziała – granica między rzeczywistością a wyobraźnią zostanie zatarta.
Tymek, młody bohater opowieści, kłóci się ze swoją siostrą i rozrywając rysunek wiszący na ścianie w swoim pokoju, niechcący usuwa kawałek tapety.

Chłopiec odkrywa obraz, który jest tak realistyczny, że wydaje mu się, że słyszy z niego szum fal i płacz mew. Tymek dostrzega sekretne przejście przez ścianę, gdzie po drugiej stronie znajduje się skała na środku morza, połączona drewnianym mostem z latarnią morską.

Po przejściu przez ścianę chłopiec szybko zdaje sobie sprawę, że nie jest sam. Kładka prowadzi do latarni morskiej, w której mieszka Morgan, młody, idealistyczny mężczyzna, wypędzony z rajskiego archipelagu przez zdrajcę jego ludu.

Morgan, syn oceanu, opowiada historię o cudownym świecie, z którego przybył – Orleanie. Mówi o tym, jak odkrył tajemnicę mordu na narwalu, zwierzęciu, które wyspiarski lud Orlandów uważa za święte. Chciwy kapitan, chcąc pozbyć się świadka, wyrzucił go za burtę. Morganowi udało się dopłynąć na wyspę z latarnią. Nie może się z niej jednak wydostać, ponieważ wyspa strzeżona jest przez strasznego potwora z głębin. Przerażający Dodekapus, ośmiornica z 12 mackami, czujnie obserwuje Morgana u podnóża latarni morskiej.


Tymkowi jest żal uwięzionego Morgana i za wszelką cenę chce mu pomóc dotrzeć do rodzinnej wyspy. Dzięki swojej pomysłowości i odwadze znajdzie doskonały sposób ma ratunek. Nie zdradzę jednak więcej szczegółów – i tak już opowiedziałam za dużo. Ciekawskich czytelników odsyłam do lektury, myślę, że Wam się spodoba.

„Chłopiec z wyspy” to lektura, która przede wszystkim jest pochwałą dziecięcej wyobraźni, ale też zachęca do refleksji nad naszym stosunkiem do przyrody. Młodzi czytelnicy poznają świat, w którym wieje wiatr przygody. Szczerze polecam.
