
Autor: Anna Paszkiewicz
Wydawnictwo: SBM
Liczba stron: 64
Wiek: 3+
Moja Ocena: 5/5
„Językowe wygibasy. Wierszyki dla dzieci” to zbiór rymowanek z przyjemnymi dla oka obrazkami, przeznaczony do nauki poprawnej mowy.
Każdy wierszyk w książce jest wymagający i stanowi interesujące wyzwanie, ale całość ma ciekawą formę zabawy. Ponadto umieszczony na stronach tekst może z wielkim powodzeniem być efektywnym elementem pracy nad dykcją małego czy dużego czytelnika. Każdy z wierszyków pozwala przećwiczyć wiele bardzo trudnych zestawień głoskowych. Dzięki temu dziecko utrwala poprawną artykulację literek i usprawnia swój aparat mowy.

Wierszyki oprócz ciekawej budowy gramatycznej i stylistycznej niosą ze sobą również niecodzienną historię, która z pewnością zainteresuje młodą publiczność. Rymy są proste i lekko się je czyta, co jest niezwykle istotne przy rytmicznym powtarzaniu.

Na każdej stronie w górnym rogu zapisano literę lub literki, o których w wierszu mowa. I to od nas zależy, na której głosce chcemy się skoncentrować i ją przećwiczyć. Wybór jest spory, od znaków alfabetycznych, przez dźwięki szeregu szumiącego (sz, ż, rz, cz, dz, dź, dż) i syczącego (s, z, c, d), po głoski „r” mogące sprawiać trudność na tym etapie rozwoju mowy.


W naszym domu co wieczór czytamy teksty łamiące języki. Mało tego, Adaś próbuje samodzielnie odczytać tekst, co w większości wychodzi mu bezproblemowo. Pięknie powtarza rymowanki, a te, które przypadły mu do gustu, recytuje z pamięci.

„Językowe wygibasy. Wierszyki dla dzieci” to zbiór bardzo przemyślanych utworów, które mogą stanowić doskonały materiał ćwiczeniowy do pracy z najmłodszymi, nie tylko dla rodziców, ale także dla nauczycieli i logopedów. Według mnie książka jest fajną pomocą edukacyjną przeznaczoną do ćwiczeń wymowy i rozwoju mowy u dzieci. Co ciekawe, w szybki i łatwy sposób możemy zdiagnozować i wyeliminować wady wymowy u naszych pociech. Jestem zachwycona tą lekturą, ponieważ uczy ona naszego synka poprawnej artykulacji i emisji głosu, dlatego ją gorąco polecam.
Za egzemplarz książki dziękuję cioci Monice. Nie wiem, jak ona to zrobiła, że kupiła coś, czego jeszcze nie mieliśmy na półce 😉
